Kronika
Fakultet Turystyczny cz. 4
Po kajakowych szaleństwach przyszła pora na czwartą część fakultetu, czyli wypad w najpiękniejsze Góry na świecie – Tatry. Plany były bardzo ambitne, ale atak na Rysy znów się nie udał. Przeszkodziła w nim zima, a właściwie to, co po niej zostało. Najstarsi górale nie pamiętają takiej ilości śniegu w Tatrach o tej porze roku. Szlak na Rysy od Czarnego Stawu zaprany był warstwą ciężkiego wiosennego śniegu. Warunki idealne dla wytrawnych skiturowców, których w tym dniu widziano w niemałej liczbie. Czy oznaczało to, że uczestnicy fakultetu spędzili wyjazd na lenistwie i obżarstwie? Absolutnie nie! Kadra przygotowała plan B… Piątkową podróż busem na południe śmiało można było nazwać Tour de McDonald’s. Na szczęście nasze żołądki to wytrzymały. W sobotę rano ruszyliśmy na dwudniowy trekking. Z Kuźnic przeszliśmy na Halę Kondratową, Przełęcz Kondracką i uderzyliśmy na pierwszy dwutysięcznik w historii fakultetu – Kopę Kondracką (2005 m.n.p.m.). Atak przeprowadzony był bez aparatury tlenowej i zakończył się on sukcesem. Wszyscy w dobrej kondycji wdrapali się na szczyt. Zejście przebiegło równie sprawnie, nie było potrzeby biwakowania w kopule szczytowej. Tym razem Asia szła spokojnie na końcu stawki i nie było potrzeby gonienia jej:) Ze stacji benzynowej przy Rondzie (kiedyś Kuźnickim, dziś Jana Pawła II) ruszyliśmy busem na Palenicę Białczańską, skąd mniej raźnym już krokiem ruszyliśmy do schroniska Roztoka, gdzie w komfortowych warunkach spędziliśmy noc. Poranek przywitał nas zakwasami w nogach, pięknym słońcem na bezchmurnym niebie i śniadaniem, którego nie powstydziłby się Hotel Nosalowy Dwór****. Najedzeni po uszy ruszyliśmy Doliną Roztoki do Doliny Pięciu Stawów, potem przeszliśmy przez Świstówkę do Morskiego Oka. Widoki były cudne i nawet kilkuminutowe gradobicie nie zepsuło nam humorów. Po 9 godzinach od wymarszu ze schroniska zameldowaliśmy się w busie, który zawiózł nas do pensjonatu.